|
Babia Góra królowa Beskidów to nieprzewidywalna, humorzasta, kapryśna i często zmienna góra. Potrafi za każdym razem zaskoczyć czymś nowym. Chyba dlatego tak bardzo ją kochamy i tak bardzo lubimy się mierzyć z jej siłą.
Tym razem również nas zaskoczyła. I to jak ... Oj długo czekaliśmy na ten moment, na moment w którym będziemy mogli wybrać się w góry. Zmniejszenie obostrzeń związanych z covid, pozwoliły nam w końcu zorganizować zimowe wejście na Babią Górę. Niestety grupę musieliśmy mocno ograniczyć, ale najważniejsze że w końcu mogliśmy ruszyć na szlak. Od rana pełna mobilizacja grupy. Nawet dzieciaki nie narzekały na wczesną pobudkę i brak porannego polegiwania. Szybko zatem zebraliśmy się i pojechaliśmy na Przełęcz Krowiarki, skąd zamierzaliśmy czerwonym szlakiem wdrapać się na szczyt. Na początku krótka odprawa oraz przywitanie z przewodnikiem - Panią Halinką. Raczki na buty, kije w dłonie i wyruszyliśmy ... Początek czerwonego szlaku z Przełęczy Krowiarki pnie się ostro pod górę i wiedzie przez las. Trochę nudno i trochę trudno. Dlatego uprzedziliśmy fakty i już dzień wcześniej ostrzegaliśmy naszych najmłodszych uczestników o tym odcinku. Obiecaliśmy jednak że po wyjściu z lasu zaczną się piękne widoki. Na pierwszy dłuższy postój zatrzymaliśmy się na Sokolnicy, gdzie widoki zaczęły zapierać dech w piersiach zgodnie z obietnicą. Od tego momentu szlak ma już łagodniejsze podejście. Idąc dalej czerwonym szlakiem w górę minęliśmy Kępę a następnie Gówniaka. Z minuty na minutę widoki były coraz piękniejsze. Lodowo-śnieżne rzeźby oraz zaśnieżone drzewa upiększały krajobraz. Nie mogliśmy od nich oderwać wzroku. Sam szlak był oczywiście zasypany śniegiem, aż powyżej kosodrzewiny. Dlatego też szliśmy ok metra ponad ziemią. Każde zboczenie z trasy gwarantowało zapadnięcie sią aż po pas w śniegu. Jeszcze jeden postój, łyk ciepłej herbaty, gryz bułki i atakujemy szczyt. Ten odcinek jest również bardzo przyjemny i dość prosty do pokonania. Jak to powiedział Tobi "rachu ciachu i po strachu". I cyk jesteśmy na szczycie. W tym miejscu warto powiedzieć i podkreślić to że takie dni jak ten w którym zdobyliśmy zimą szczyt Babiej Góry, zdarzają się bardzo, bardzo rzadko lub w ogóle nawet latem. Na szczycie pełne słońce, zero wiatru i mega duża przejrzystość powietrza dająca mega widoki. Babia Góra to góra którą już kilka razy zdobywaliśmy, ale nigdy w tak rewelacyjnych warunkach pogodowych. Byliśmy gotowi na śnieg, wiatr i mróz. A tu taka niespodzianka. Oj ciepła herbata i drugie śniadanie smakowały wyśmienicie. Nawet duża ilość turystów nie była w stanie zepsuć nam radości delektowania się chwilą i relaksu w promieniach słońca. Po krótkim odpoczynku, czas było zbierać się w drogę powrotną. Wstępnie planowaliśmy powrót tą samą trasą m.in ze względu na dzieciaki. Jednak ostatecznie postanowiliśmy wykorzystać panującą pogodę i zejść czerwonym szlakiem w kierunku schroniska Markowe Szczawiny. Jest to zdecydowanie trudniejszy i dłuższy szlak, ale uznaliśmy że będzie to większa przygoda dla dzieci. Strome zejścia i kopanie się w śniegu były sporym utrudnieniem ale dawały dużą dawkę energii dla dzieci i chyba też rodziców. Szybko zmieniliśmy taktykę i fruuuu ... zjazd na tyłkach w dół. Zmęczenie nagłe zniknęło i powróciła nowa energia. Fajnie było powrócić w góry, które dają nam pokłady nowej energii. Mamy nadzieję że wyprawa ta dała dawkę energii również pozostałym uczestnikom. Gratulujemy wszystkim a w szczególności dzieciom zdobycia Babiej Góry w zimie. Dziękujemy że mimo obaw zdecydowaliście się. #tatusiowiee #koronagorpolski #babiagóra |